Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


22. Podróż z Jasnogrodu do Drzemniawy.

Mkną, nikną podemną góry, lasy, jeziora, i znów góry i niesłychanie głębokie przepaści, jakich na ziemi wcale nie ma, jeśli nas nie zawodzą nasze księżycowe teleskopy.
Okolica, z tak wielkiéj wysokości uważając, straszliwie chaotyczna. Tu świeciły ogniem plwające, tam tlejące się wulkany, tu się rzeki całe lawą toczyły, ówdzie znów błyszczały jeziora jakby żywem srebrem napełnione, a gęsto pomiędzy niemi rozsiane szmaragdowe oazy, rozsyłały balsamiczną woń wysoko w powietrze.
W tych oazach niesłychane bogactwo roślinności i żyzności, na około nich kamienne chropowate puszcze, lub téż tu i owdzie piaski, jak gdyby łożyska dawnych mórz, jezior lub stawów, a gęsto rozsiane po powierzchni oazów kościoły, świadczyły o ludności ich. Istotnie jedna kwadratowa mila dobrego gruntu, wyżywiała dwadzieścia tysięcy ludności. Tu dopiéro wśród tych skał, odgraniczających osadę od osady, pojmowałeś dla czego Selenitom dano skrzydła; inaczéj bowiem te oazy, odlegle tylko o kilka mil od siebie, byłyby nieznane jedne drugim, żadna bowiem noga ludzka ani bydlęcia, żeby nawet giemzy, nie jest w stanie przekroczyć zawad przez naturę tu napiętrzonych.