Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ich wrzucają do krateru, w workach z materyi palnéj, mniéj więcéj kosztownej i z ciężarem do nóg przytwierdzonym.
Nieboszczyk zstępuje z wysoka w otchłań zawsze się tlejącą, przy odgłosie muzyki jeśli jest bogatym, i z szybkością kuli spadającéj z zenitu.
Ognie krateru dokonywają dzieła zniszczenia, a popioły wyrzucone wybuchami jego, toną w ciągle burzących się falach jeziora bez śladu, tworząc tylko w głębiach pokłady soli wapiennych, potaziowych i sodowych.
Był to widok nad wszystkie opisy wspaniały: purpurowy ogień krateru, odbijał się miljonowemi łunami w zburzonych bałwanach, na których strzaskałby się w téj chwili najmocniejszy okręt, nawet gdyby był ze stali ukuty.
Wielkie mnóstwo mieszkańców miasta i okolic, krążyło około krateru po nad jeziorem, modląc się za dusze umarłych, których popioły w téj chwili spadały w wody Martwego jeziora. Lawinia pogrążona w smutnych myślach, wsparta na mojém ramieniu i utrzymując się wolnym ruchem skrzydeł prawie na jednym punkcie atmosfery, opowiadała mi, że przed laty pięciu jéj ojciec, przed trzema zaś jéj matka, znaleźli grób w ciągle palącém się wnętrzu tego wulkana.