Strona:PL Tripplin-Hygiena polska Tom 2.pdf/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
KUCHNIA POLSKA. 217

pieczenie, hultajskie bigosy, nadto przyjęła do siebie i mieści w sobie wszystko co tylko wymyślono pod obcém niebem dobrego do jedzenia i picia, odległość nie była w tym względzie żadną zawadą. Sosy wschodnio-indyjskie z Kalkuty, z Madrasu, wino z Malagi i z Cypru, z Przylądka Dobréj Nadziei, i z Madery, porter i piwo z Anglii, ostrygi z Belgii, ryby z Kanady, i kawior z Wołgi, dalibóg! Polak uczy się jeografii żołądkiem, wcale nie wysilając rozumu; Polak zjada najlepsze rzeczy jakie Bóg stworzył i ludzie wymyślili; na stole Polaka spotyka się rostbif angielski z makaronem włoskim, wita się hollenderski śledź z wiedeńskim kurakiem, całuje się francuzka żulienka z szarlotką ruską, czasem nawet szczupak po żydowsku, zawsze przyjaźń z westfalską szynką.

Bardzo miły widok eklektyzmu kuchennego i żołądkowego kosmopolityzmu przedstawia nasza kuchnia.

To też odbicie tego eklektyzmu kuchennego widziemy jasno w charakterze naszym: jesteśmy dobremi lingwistami, umiemy się wtajemniczać w ducha narodowości wszystkich krajów i stref globu ziemskiego, wiele czytamy podróży, lubimy podróżować wszędzie, wracamy do kraju i z rozrzewnieniem mówiąc: „Wszędzie dobrze ale w domu najlepiéj!“ tęschniemy za granicę, przyswajamy sobie cnoty