Strona:PL Tripplin-Hygiena polska Tom 2.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
144 ZDZIECINNIAŁOŚĆ. — ŚMIERĆ W ZABAWIE.

kami, których miał około tuzina różnego wieku, żył na stopie równości podzielając ich zabawy. Późniéj coś we dwa lata stary Kondratowicz zapadł na uderzenie krwi do głowy i już nigdy nie przyszedł zupełnie do siebie, stracił wszelką pamięć, zaprzestał swych spacerów i zdziecinniał. Jego jedyném zatrudnieniem było bawić się w piasku ze swemi najmłodszemi prawnukami, których uważał za braci i siostry, wnuka zaś swojego uważał za ojca, w rękę go całował, bał go się zupełnie jak żak, zwłaszcza gdy coś zbroił, to jest gdy owoc jaki w ogrodzie skradł, lub gdy się pobił z prawnukami. Słowem starzec ten stodziesięcioletni, zeschły, zgrzybiały ale jeszcze ruchawy, stał się co do rozumu dzieckiem, dzieckiem wesołém, ale bez pamięci przeszłości, i nie doświadczywszy żadnych bólów usnął snem wiecznym w setnym trzynastym roku życia, bawiąc się w piasku.
Otóż zaiste bardzo dziwna karyjera; ale nie jeden człowiek przebiegł podobną, nie jeden świetny mąż, który czynami swojemi świat zadziwił, umarł zgrzybiałym, zdziecinniałym starcem zupełnie tak jak nasz Kondratowicz; i zdaje się, że w życzeniu natury jest, żebyśmy wszyscy w ten sposób bawiąc się z dziećmi, ze świata schodzili.
A więc nawet zgrzybiałego starca życie miéć może swoje uroki, a więc życie długo przeciągnięte nie przestaje być miłém aż do ostatniéj chwili; przeciągajmyż tedy dopóki sił starczy naszéj woli i sztuce