Strona:PL Tripplin-Hygiena polska Tom 1.pdf/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
224 CZŁOWIEK I ZWIERZĘ.

wiających się nie raz w uderzający sposób w nowonarodzoném dziecku, przekształceniami i potwórnością kształtów. Od podobnych przypadłości rośliny i zwierzęta, przynajmniéj dzikie, zupełnie są wolne.
Rodzi się człowiek; bez pomocy doświadczenia i sztuki nie może być odłączony od tego co go przytrzymuje do żywota matki; rodzi się nago i własnym instynktem nawet nie znajdzie krynicy życia, pokarmu, które każde inne zwierzę instynktem wiedzione z jak największą łatwością u matki wyszuka. Późniéj dziecko biegać zaczyna, ale sierść chroniąca zwierzę od zimna, deszczu i wiatrów, nie wyrasta mu na ciele. Tylko w ciepłym klimacie równikowym dziecko obejść się może bez sukni; i u nas u biednego rolnika obejść się bez niéj musi, bo to co mu zostaje za jego pracę, nie wystarcza na sprawienie dzieciom koszuli!!! To téż ginie owych dzieci mnóstwo na krup i na inne choroby! Sierść na ciele, gdzie zdaje się byłaby potrzebną nie wyrasta człowiekowi, ale za to wyrasta mu porost na twarzy, zasłaniający jego szlachetne rysy, utrudniający nietylko ochędożność, ale nawet wyrobienie sobie fizyjonomii, tego zwierciadła duszy. Człowiek urodzony nago, musi zastępować brak sierści ubiorem chroniącym go od srogości klimatu i uwydatniającym piękność jego postaci; człowiek któremu las włosów chce zarastać oblicze, musi się uciekać do nożyczek i brzytwy, aby powstrzymać bujność niewygodnéj roślinności; sło-