Strona:PL Tripplin-Hygiena polska Tom 1.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
142 PANNY I MŁODZIEŃCY.—ZEPSUTY MŁODZIAN.

i moralnym prawie zawsze tak jest rozwiniętą i uzdatnioną, że sobie wystarczyć zdoła uczciwą pracą na utrzymanie się czy to szyciem, czy haftowaniem, robieniem kwiatów, czy w wyższéj sferze towarzystwa nauczaniem tańca, muzyki lub języków,—gdy tym czasem młodzieniec siedmnasto, ośmnasto, lub nawet dwudziestoletni po większéj części jest jeszcze bladą, słabą, nieudolną istotą, jest jeszcze młokosem nieumiejącym sobie w niczém dać rady.—Więcéj jak to, wyznać musiemy, że takie istoty należące rozumem jeszcze do dzieci, należą już częstokroć wadami, zdrożnościami i nałogami do dojrzalszego wieku; takie młokosy przekładają towarzystwo starszych rozpustników nad towarzystwo dobrze prowadzonego, zacnego rówiennika. Już na ich bladych, a bezwyrazowych, znękanych a nie mężnych twarzach, ujrzysz wybitne piętno winy, ich oko już nie spogląda z śmiałością niewinności, lecz z zuchwalstwem sumienia, które przełamało wiele skrupułów, przez nich starowiecznemi przesądami zwanych;—już owe oczy pożądliwemi strzygą źrenicami na kobiétę, już te usta zakosztowały gorzałki, już ów głos czuć tytoniem, już owe niemężne ręce nie raz drżały z wzruszenia trzymając karty, już owe nogi znękane obieganiem billardu. Zmuś takiego młokosa do pracy, a przekonasz się że nie jest w stanie zarobić sobie na chleb codzienny; ale wejdź z nim w rozmowę, a poznasz co to owa bezwstydna zarozumiałość, któ-