Strona:PL Tołstoj - O wojnie.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cudzych lasach — wydaje się wiele milionów pieniędzy, to jest, znaczną część pracy całego ludu rosyjskiego. Zaczem na przyszłe pokolenia tego ludu nakłada się brzemię długów, najlepsi jego robotnicy oderwani są od pracy, a wiele, wiele tysięcy są niemiłosiernie skazane na śmierć. Niszczenie zaś ich już się rozpoczęło. Nie dość tego: ci, co wojnę wywołali, kierują nią tak źle, tak niedbale; wszystko to tak było nieprzewidziane, tak jest nieprzygotowane, że według wyznania pewnego dziennika, główna szansa wygranej Rosyi polega na fakcie, iż posiada ona niewyczerpalny materyał ludzki. Na to liczą ci, co posyłają na śmierć dziesiątki tysięcy rosyan.
Otwarcie powiadają, że smutne porażki naszej floty muszą być pomszczone na lądzie. Inaczej mówiąc, znaczy to, że jeśli władze źle kierowały sprawami na morzu, a przez swe niedbalstwo zmarnowały nietylko miliony majątku narodowego, lecz i tysiące istnień, to możemy to powetować, skazując na śmierć na lądzie jeszcze kilka dziesiątków tysięcy!
Gdy szarańcza przechodzi przez rzeki, to zdarza się, że dolne warstwy topią się dotąd, dopóki z ciał utopionych nie utworzy się most, po którym mogą przejść górne szeregi. W taki sposób wysyłają Rosyan.
Tak już zaczyna topić się pierwsza warstwa, wskazując drogę następnym tysiącom, które również wszystkie poginą.
A czy twórcy, kierownicy i popierający to okropne dzieło zaczynają rozumieć swój grzech, swoją zbrodnię? Bynajmniej. Są najzupełniej przekonani, że spełnili i spełniają swój obowiązek i chełpią się swem dziełem.
Mówią o stracie dzielnego Makarowa, który podług jednomyślnego zdania wszystkich, umiał zabijać ludzi bardzo sprytnie; opłakują stratę zatopionej doskonałej maszyny do mordowania, która kosztowała tyle milionów rubli; rozprawiają o tem, jak znaleść innego mordercę, równie zdolnego, jak biedny bezrozumny Makarow; wynajdują nowe, sprawniejsze narzędzia morderstwa; a wszyscy grzesznicy, zajmujący się tem okropnem dziełem, od cara aż do najpośledniejszego dziennikarza, wszyscy domagają się jednogłośnie nowych szaleństw, nowych okrucieństw dla spotęgowania brutalności i nienawiści między bliźnimi.
„Makarow nie jest jedynym w Rosyi, a każdy admirał, postawiony na jego posterunku, pójdzie w jego ślady i będzie dalej wy-