Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom I.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Piętnaście — podwyższył prefekt.
— Szesnaście! — zawołała Lidya.
— Zagrajmy o nią w kości — odezwał się Marek.
— Zgoda! Kucharza daję za nią — mruknął Mucyusz.
— A ja gladyatora — dodał prefekt.
— A ty co? — zapytał Marek, zwracając się do Lidyi.
— Twój puhar.
— Przyjmuję. Rzucajcie.
Służba podała kości.
— Cztery — wyrzekł Mucyusz — przegrałem. Bierz kucharza.
— Pięć! Bierz gladyatora.
— Dziesięć! Na ciebie kolej, Lidyo.
— Piętnaście! — zawołała Lidya.
— Wygrałaś! Śpiewaczka twoja.
— Ona od tej chwili już niczyja, bo wracam jej wolność.
Niewolnica, która nie przerwała tańca ani na chwilę, zatrzymała się teraz nagle w miejscu, z ramionami podniesionemi. Jej zdumione spojrzenie mówiło, że nie wierzy słowom hetery.
— Jesteś wolną! — zawołała Lidya.
Z głośnym krzykiem rzuciła się śpiewaczka do jej stóp, obejmując ją za kolana.
— Hetera bawi się w patrycyuszkę — mruknął Mucyusz.
— Hetera, ciągle hetera! — ofuknęła Lidya. — A czemże patrycyusz, sprzedający swoją purpurę