Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom I.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przeciw Tullii, równie wyniosła i nieugięta, jak ona.
Stryjenka, zdziwiona stanowczością synowicy, milczała.
— Wybór męża i pana nie jest rzeczą niewiasty — mówiła Mucya. — Jeśli Publiusz Kwintyliusz powiedzie ciebie przed ołtarz ogniska domowego, nie moja zazdrość rzuci cień na twoją radość, lecz jeśli...
Jej zaciśnięte usta dopowiedziały reszty.
Odwróciła się i opuściła wolno dziedziniec.
— Pożałujesz tej mowy zuchwałej — syknęła za nią Tullia.