Strona:PL Teodor Jeske-Choiński-Gasnące słońce Tom I.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spojrzała na filozofa z pod czoła, zmrużywszy powieki.
Możebyć się zgodził na post tygodniowy i na mieszkanie w beczce? Miałbyś wówczas dużo czasu i spokoju do rozpamiętywania mądrych wskazówek swojego mistrza.
A kiedy zakłopotany lektor pochylił głowę nad zwojami papieru, dodała:
— Odłóż te brednie. To filozofia dla żebraków i niewolników. Nie rozumiem, jak boski Marek Aureliusz może się wczytywać z upodobaniem w takie śmieszności. Czy nowiny dzisiejsze już nadeszły?
Niewolnice, uporządkowawszy głowę pani, wplotły do jej włosów sznur pereł i zatknęły nad węzłem złoty grzebień, wysadzony drogiemi kamieniami.
Dwie młodsze wybiegły i za chwilę wróciły, niosąc świeżo uprasowaną tunikę i długą białą suknię z miękkiej wełny syryjskiej, obramowaną purpurowym szlakiem.
Zanim włożyły tunikę na panią, stara Egipcyanka ścisnęła jej kibić szerokim pasem purpurowym, który podniósł piersi, uwydatniając pełny, okrągły biust. Wszystkie trzy krzątały się około ułożenia fałd powłóczystej sukni, spadającej na posadzkę.
Uważnie śledziła Tullia pracę służebnic, słuchając jednem uchem now n bieżących, które Hiparchos odczytywał z tabliczek woskowych:
„Boski imperator Marek Aureliusz raczył wczoraj z boskim imperatorem Lucyuszem Werusem być