Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

steczka, uradowanych z okazji taniego nabycia potrzebnych rzeczy. To też targ nie trwał długo i wkrótce Niemcy, pozbywszy się bagażu, ruszyli zpowrotem, odpowiadając na zaczepki:
— My nie Polacy, nie pozwolimy się krzywdzić.
— My mamy swego konsula!
W pamięci mej pozostanie też na zawsze następująca scenka:
Chcąc wcześniej poznać stosunki, panujące na kolonji Vera Guarany, oddzieliłem się od emigrantów i pojechałem sam, pozostawiając rzeczy w barakach. Gdy powracałem późnym wieczorem, spostrzegłem w pobliżu baraków płonące ognisko, a wkoło zadumane, zasłuchane figury naszych chłopów. Zbliżyłem się tedy i usłyszałem głos, recytujący ustęp z „Ogniem i mieczem“ Sienkiewicza. Słuchałem dłuższą chwilę i niebardzo zdawałem sobie sprawę, w jaki sposób może ktoś czytać przy niejasnem migocącem świetle ogniska. Okazało się wszakże, że to ślepy muzykant, który umiał napamięć trylogię Sienkiewicza recytował z pamięci całe jej ustępy dosłownie. Z głębokiej uwagi i zasłuchania otaczających mogłem przekonać się, iż arcydzieła Sienkiewicza tchnące patrjotyzmem i budzące silnie świadomość narodową, istotnie trafiły do chaty wieśniaczej.