Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczupli, jedynie murzyni, którym klimat służy, są przeważnie dobrej tuszy.
Pewnego poranku wybraliśmy się na zwiedzenie słynnego Ogrodu Botanicznego. Tramwaje biegną wzdłuż wybrzeża morskiego obok wspaniałych pałacyków, tworzących przedmieście — Botafogo. Niesłychany przepych z jakim budowano te pałacyki, otaczając je ogródkami, fontannami, marmurowemi figurami i przepysznemi klombami, wskazuje, że ich właściciele, arystokracja brazylijska, nie liczyli się z gotówką, czerpaną w obfitości z pracy niewolników na plantacjach kawy.
Ogród Botaniczny robi rzeczywiście imponujące wrażenie, w szczególności wspaniała aleja wyniosłych palm królewskich (Oreodoxa regia). Rzekłbyś, że to wyniosłe kolumny świątyni, mającej zamiast sklepienia korony przepysznych liści.
Obok palm rzucały się w oczy drzewa kauczukowe (Hevea brasiliensis), Comidesia reticulata, zwane przez miejscowych Jaboticaba pellada, mimozy (Mimosa pudica), drzewo cedrowe — Cedro rubra, drzewo żelazne (Caesalpinia ferrea) z liśćmi drobnemi, jak u akacji, i wiele innych.
Nie zachwycił nas jednak porządek, panujący w ogrodzie: wiele tabliczek z napisami leżało na ziemi, dużo też okazów, zdaje się,