Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

snych chwil, radości i powodzenia, które tak mocno związały mię z tym kącikiem na skraju lasu, w widłach Iguassu i Rio Negro.
Znowu klaskanie, tym razem bliskie: mulnikowi mojemu udało się bliżej przyprowadzić muły, nie będzie przeto pracy z przenoszeniem i ładowaniem pakunków. Gdy zasiedliśmy u ogniska, by pokrzepić się na drogę „chimaronem“, kaboklo zapytał z ogromną ciekawością:
— É tigre aqui?[1]
— Si! mosquitos e pernelongas![2]
Odpowiedź, jak widziałem, przypadła mu ogromnie do gustu. Gdy wędrowaliśmy w kierunku Antonio Olyntho i zwyczajem tutejszym towarzysz mój zdawał relację wszystkim spotykanym po drodze kaboklom, słyszałem, jak cytował dosłownie moją odpowiedź.
Urośnie znów legenda o dziwnym „estrangeiro“[3] — który nie czuł lęku przed tygrysami, lecz za takowe uważał niewinne owady, moskity i komary.

Zbliżamy się już do Antonio Olyntho. Słyszę głosy, niesłyszane oddawna. Gromadka czarnych kacyków (Aaptus chopi) obsiadła suche drzewo, których wznosi się mnóstwo na

  1. e tigre aki — czy jest tu tygrys.
  2. Wym. Si! moskitos i pernelongas — tak! moskity i komary.
  3. Wym. estranżejro — cudzoziemiec.