Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łem na szerokim powalonym pniu dużą gromadę tych ptaszków. Muzykanci skuleni nieco trzymali się na zboczach pnia, zaś na środku tańczyło kilka par ptaszków, poruszając się miarowo w takt dźwięków. Taniec polegał na rytmicznem wznoszeniu się i opadaniu obracających się dokoła siebie tancerzy. Co pewien czas następowała pauza, którą oznajmiał głos dyrygenta, poczem na jego sygnał znowu rozpoczynano tany. Ruchy ptaków były tak powabne, miękkie i elastyczne, — całość tak harmonijna, że dłuższy czas pozostawałem bez ruchu, by nic nie stracić z tego, tak niezwykłego nawet w Brazylji widoku. Przypomniałem sobie wtedy słowa pewnego kabokla, że chciałby mieć tylko gromadkę grających i tańczących gorzyków, by obwozić je po świecie i dawać z niemi przedstawienie, wówczas bowiem stałby się na pewno bardzo bogaty.
Przechodząc w powrotnej drodze przez lasek, okalający Iguassu, ujrzałem bardzo ciekawego ptaszka z rodziny brodaczy — Nonnula. Ptaki te tak są rzadkie, że najbogatsze muzea na świecie posiadają je zaledwie w pojedyńczych egzemplarzach, zaś w Paranie nikomu przede mną nie udało się zdobyć żadnego okazu. Ptaszek siedząc na niskiej gałązce niewysokiego drzewka, zachowywał się apatycznie i milcząco. Spostrzegłszy mię, począł wpatrywać się z obojętną ciekawością, nie