Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie karciarz zawodowy, ogrywał kolejno towarzyszów podróży w ten sposób, że początkowo przegrywał dla zachęty znaczne sumki, następnie zaś wracał je sobie z nawiązką. Gdy w naszym wagonie zabrakło już amatorów, przeniósł się do sąsiedniego, wkrótce atoli powrócił do nas mocno niezadowolony, klnąc łotrów i oszustów. Okazało się, że trafiła kosa na kamień, bo gdy przegrał znaczną sumkę dla zachęty, nie w ciemię bity partner odmówił dalszej gry.
Na stację Bugre przyjechaliśmy późno wieczorem; w kilka minut po wyruszeniu pociągu w dalszą drogę stację zamknięto i funkcjonarjusze ulotnili się. Ulokowaliśmy tedy rzeczy w pobliskiej wendzie i rozpoczęliśmy poszukiwania przewoźnika, gdyż Antonio Olyntho znajduje się po drugiej stronie wartkiej i szerokiej w tem miejscu rzeki Rio Negro. Przewoźnik znalazł się, lecz nie chciał przewozić nas po nocy, musieliśmy więc przewozić się sami, co nie przyszło łatwo, gdyż wartki prąd i ciemność utrudniały przeprawę. Na drugim brzegu ogarnęła nas ciemność zupełna, jaka bywa zazwyczaj w gęstych lasach brazylijskich w noc bezksiężycową — potykaliśmy się co chwila o sterczące korzenie i pniaki. Po przebyciu wreszcie nadrzecznego lasu, zwanego W Paranie „varzea“, wpadliśmy w jeszcze gorsze tarapaty. Wypadło przebyć