Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

reiros, których napady podniecały rozdrażnienie.
W r. 1910–1911 nad Iguassu miałem pewną styczność z koczującymi po drugiej stronie tej rzeki Indjanami. Niejednokrotnie dochodziły mnie odgłosy walk, staczanych przez Indjan z oddziałami mierniczemi, wytykającemi tereny dla budującej się kolei żelaznej. Pewnego dnia, polując po stronie indyjskiej, usłyszałem rozlegające się dokoła gwizdanie, wydawane, jak twierdził mój towarzysz łowów, przez otaczających nas Indjan. Głosy owe tak nań podziałały, iż w panicznym strachu rzucił się do ucieczki, ja zaś zajęty polowaniem, pozostałem wtyle. Sądzę obecnie, iż Indjanie musieli uważać mię za spokojnego sąsiada, skoro mimo dogodnej okazji nie zrobili mi nic złego, wkrótce bowiem po ucieczce mego towarzysza gwizdania ucichły i żaden podejrzany szmer nie niepokoił mię już i nie przeszkadzał w pracy.
W zaludnionych miejscowościach Parany nie spotyka się wcale Indjan, nieliczne tylko osobniki, uprowadzone w młodości, trafiają się niekiedy po miastach i wśród kaboklów. Poznać ich łatwo, aczkolwiek nie różnią się ani mową, ani ubiorem. W przeciwieństwie do mulatów, mają włosy proste, nie kędzierzawe, inną budowę nosa i odmienną barwę skóry, nadto oprócz tych cech fizycznych różnią się jeszcze dodatnio spokojnem i łagodnem uspo-