Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wprawdzie dosyć, ale z gatunków pospolitych, chętnie przebywających w sąsiedztwie siedzib ludzkich. W szczególności znajdowało się tu wiele niebieskich tangarów (Thraupis sayaca), ptaków nieco mniejszych od polskiego drozda-śpiewaka, szaro-niebieskawych z pięknemi błękitnemi skrzydłami, które docierają nawet do ogródków kolonistów, urozmaicając im czas przyjemnym swym głosem; nie brakło również ptaszka z rodziny podsrokoszów (Vireonidae) — Vireo chivi, który w porze godowej ma zwyczaj wykonywać wcale piękne duety z samiczką, i wielu innych gatunków, mających pociąg do człowieka. Chcąc spotkać się z bardziej interesującemi formami, należało czynić wycieczki do odległego około 5 kilometrów Sâo Lourenço, tam bowiem dopiero rozpoczynały się właściwe lasy.
Wieczorami do p. T. schodzili się na pogawędkę sąsiedzi-koloniści. Zwykłym tematem rozmów byli Indjanie, gdyż rozmawiający należeli do pierwszych osadników na Lucenie i w początkach istnienia tej kolonji musieli staczać uporczywe walki z czerwonoskórymi. Zdaje się, iż zarząd kolonji przez nieświadomość, a może i złą wolę, zajął jakieś uroczyska, czy cmentarzyska indyjskie, co wywołało naturalnie zbrojny opór ze strony autochtonów. Drugą przyczyną walk była obecność w sąsiedztwie Luceny łowców na Indian — bug-