Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mą zdobycz, przymocowaną za języki do sękatego kijka. Po przygotowaniu i spożyciu posiłku aż do zmroku preparowałem zdobyte okazy, określałem ich nazwy i notowałem poczynione spostrzeżenia.
W ten sposób czas upływał szybko, niespostrzeżenie. Z gospodarzem widywałem się krótko, zwykle podczas obiadu: obadwaj bardzo zajęci nie mieliśmy czasu na długie rozmowy, aczkolwiek Wierzbicki żywo interesował się mą pracą.

Pewnego wieczora siedziałem na progu chatki boso, preparując okazy. Nagle na nodze poczułem jakieś szczególne, wilgotne i chłodne dotknięcie, i gdy wzrok mój pobiegł w tym kierunku — doznałem dziwnego uczucia: przez nogę moją ruchem niedbałym i powolnym przeciągała się wielka jadowita żmija — słynna w Brazylji jararaca[1] (Lachesis atrox); głowa jej trzymała się w pobliżu mej nogi i straszliwe o nieruchomem, jakby szklistem wejrzeniu oczy wpatrzyły się w moje. Nie wiem, czyj wzrok okazał się silniejszy, lecz tempo przeciągania się przez mą bosą nogę obrzydliwego cielska żmii stało się żywsze. Gdy się to wreszcie skończyło — ruchem szybkim, którego nie spodziewałem się po tak powolnej napozór gadzinie, zniknęła wśród

  1. Wym. Żararaka.