Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/080

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Byłem w zakładach wybitnie klerykalnych (tu wymienia dwa znane konwikty). Co tam za bajzel w świątobliwych murach! Proszę wierzyć, jestem szczery. Zacznę po kolei od X... Chłopaczkowie pozbawieni kobiecego towarzystwa żyją chorobliwą wyobraźnią. Bardzo często zachodzą wypadki między wychowankami t. zw. w języku tamtejszym »szczególnej przyjaźni«, czyli w języku literackim pederastji. Akty samogwałtu są nagminne. To samo dzieje się w Y... z tą różnicą, że pederastja jest mniej rozwinięta, gdyż wychowankowie uciekają w nocy z zakładu do Warszawy by przehulać w różnych spelunkach z prostytutkami często kradzione pieniądze. Do jakiego zboczenia dochodzą niektóre jednostki, może posłużyć następujący fakt: kupowali mianowicie w sklepiku szkolnym pudełka z plasteliną (oczywiście na rachunek rodziców), robili z niej imitację narządów kobiecych i dalej — wie pan co. Miłe stosunki, nie?

Potem mówi o gimnazjach świeckich.

...większość cór Koryntu naszego miasta utrzymuje się jedynie dzięki licznym sztubakom. Skutek jest taki, że bardzo wielu cierpi na choroby weneryczne. Nic nie pomagają oględziny lekarskie, tacy zawsze umieją się urządzić... Czasem dowiaduje się o chorobie władza szkolna. Zamiast zaopiekować się takim lub mu dopomóc, wstydzą go przed całem gimnazjum i ostentacyjnie wylewają z budy. A skutek tego taki, że biedny chłopak w łeb sobie strzela.
Mam dopiero 18 lat, a już sporo wiem. Lecz jestem laik w porównaniu z innymi, lepiej uświadomionymi kolegami...

Zdaję sobie doskonale sprawę, że to są rzeczy, które w całem wychowaniu należą do najtrudniejszych i najdelikatniejszych. Czy wogóle będą kiedy do rozwiązania bez zupełnej przebudowy ustroju czy