Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Dziewice konsystorskie.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zresztą, róbcie co chcecie. Powiedziałem swoje, reszta nie należy do mnie. Ale, jeżeli będę widział, że ludzkość zanadto się męczy, wówczas nie zaręczam, czy nie wezmę tego w swoje ręce. Czy myślicie, żebym nie mógł, że nie mam kwalifikacji potemu, że niemógłbym założyć swojego kościółka? Gdybyście wiedzieli, co ja za listy dostaję! „Niechże pan długo żyje! Kto wie, może się panu uda zmienić zasady moralności. Oby!“ — tak pisze do mnie żona profesora uniwersytetu z Krakowa, człowieka bardzo bliskiego sfer klerykalnych. A oto podobizna dziękczynnego listu, jaki dostałem kilka lat temu od nieznajomej pary Juljusza S. i Zochy N. Podpisano: „Warszawa, w dniu trzecim naszego wspólnego pożycia“. Oto związek, który, nic o tem nie wiedząc, skojarzyłem. Trzy doby był szczęśliwy, to jest pewne. Czy wszystkie uświęcone związki mogą się tem poszczycić?