Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Słówka 216.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaprosił ją do swej gospody, aby tam jej swoją wdzięczność wyrazić. Dowiedziawszy się, iż jest w służbie u Jej Królewskiej Wysokości, począł ją wypytywać bardzo szczegółowo a zręcznie o różne sprawy dotyczące królowej, tak iż ani się spostrzegła, kiedy o wszystkich tego dnia przygodach i o kłopocie Jej Królewskiej Mości wygadała. Ten pan (bardzo grzeczny i ludzki) śmiał się do rozpuku i wydawał się bardzo kontent i nikt inny, tylko on musiał to śliczne cacko przysłać...
— Dobrze, moje dziecko, ale tu oznajmiali przecież, że to od Jego Świątobliwości nuncyusza papieskiego. Czy nie powiadał ci ów pan kim jest, może jaki dworzanin Jego Świątobliwości?
— I owszem, pytałam go się, z kim miałam przyjemność, ale tylko śmiał się, poklepał mnie po plecach i powiedział, że każdy jak umie na życie pracuje i że żadna praca nie hańbi...
Tak skończyła się relacya Anusi. Na szczęście królowa była zbyt zaabsorbowaną, aby mogła zwrócić uwagę na pewne, może nie dość jasne szczegóły tego opowiadania.
Ów tajemniczy nieznajomy, z którym Anusia miała przyjemność i który tak dziwnym przypadkiem wszedł w posiadanie sekretu korony polskiej, był to nie kto inny, jak sama Jego Świątobliwość nuncyusz papieski we własnej osobie. Jakoż w godzinę później, wezwany przez umyślnego na szczególną audyencyę przed oblicze królowej, która pała chęcią wyjaśnienia