Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Słówka 137.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ach, wiem już, wiem, poproszę męża,
Właśnie pieniądze ma jak raz!
Drogi mężu, powiada mu,
Potrzebuję zaraz koron stu,
Przyszedł rachunek za suknie dwie
Więc coś à conto dać chcę.

Takie głosy słyszę przez drzwi,
Naraz zmięszany mąż wypada —
Obie ręce szeroko rozkłada
I na szyję rzuca się mi.
Powiada tak, ściskając mnie:
Przyjacielu, wiesz, jak cię lubię —
Zgrałem się wczoraj do nitki w klubie,
A żonie boję przyznać się;
Wybaw mnie z sytuacji tej
I koron sto pożyczyć chciej,
Jak tylko trochę odegram się,
Z wdzięcznością oddam je.

Patrzę na niego błędny wpół...
To jakiś istny dom waryatów?
I potykając się wśród gratów
Szybko po schodach zbiegam w dół.
Och, rozpacz mnie ogarnia już —
Noc już zapada, czas ucieka:
Niezapłacony fiakier czeka,
O szóstkę wypadł z pyskiem stroż!