Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 068.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CLVI

Hrabia Roland walczy szlachetnie, ale ciało jego jest mokre od potu i rozpalone; w głowie czuje wielkie cierpienie: od tego dęcia w róg skroń mu pękła. Ale chce wiedzieć, czy Karol przybędzie. Bierze róg, dmie w niego, ale słabo. Cesarz zatrzymuje się, słucha: „Panowie, rzecze, biada nam! Roland, mój siostrzan, opuszcza nas w tej dobie. Po dźwięku jego rogu rozumiem, że mu już nie długo życia. Kto chce go zastać, niech przynagli konia! Grajcie w trąby, ile ich jest w wojsku!“ Sześćdziesiąt tysięcy trąb gra, i tak głośno że odbrzmiewają góry, odpowiadają doliny. Poganie słyszą, zgoła im nie do śmiechu. Jeden rzecze do drugiego: „Rychło będziemy mieli Karola na karku“.

CLVII

Poganie mówią: „Cesarz wraca: słyszycie, to trąby Francuzów. Jeśli Karol przybędzie, przyjdzie na nas czarna godzina. Jeśli Roland wyżyje, wojna zacznie się na nowo; Hiszpanja, nasza ziemia, stracona“. Zbiera się czterystu mających hełmy na głowie, z tych co uchodzą za najlepszych w bitwie. Wydają Rolandowi walkę zaciętą i ostrą. Hrabia, jak na jednego, ma dosyć roboty.

CLVIII

Kiedy widzi że nadciągają, hrabia Roland staje się mocniejszy, wynioślejszy, gorętszy. Póki będzie żyw, nie ustąpi im kroku. Dosiada konia, którego zowie Veillantif. Spina go szczerozłotemi ostrogami, w największej ciżbie przypiera ich wszystkich. Z nim arcybiskup Turpin. Poganie mówią do siebie: „Przyjaciele, uchodźmy! Słyszeliśmy trąby Francuzów: Karol wraca, potężny król“.

CLIX

Hrabia Roland nigdy nie kochał tchórza, ani pyszałka, ani złośliwca, ani rycerza któryby nie był dzielnym wojownikiem. Woła