Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński-Pieśń o Rolandzie 048.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XCVIII

Diuk Samson zamierza się na almanzora. Kruszy jego tarczę, zdobną złocistemi kwiatami. Ani tęgi pancerz go nie ochroni. Przeszył mu serce, wątrobę i płuco, i niech płacze po nim komu wola! Wali go trupem. Aż arcybiskup rzecze: „Dobry cios!“

XCIX

I Anzeis wypuszcza konia i gotuje się uderzyć Turgisa z Tortelozy. Kruszy mu tarczę pod złoconą klamrą, rozdziera od góry do dołu jego dubeltową koszulkę drucianą, wbija mu w ciało żeleźce swej tęgiej kopji. Zatapia ją, ostrze wychodzi grzbietem; drzewcem ściąga martwego na ziemię. Roland powiada: „To cios tęgiego rycerza!“

C

I Engeljer Gaskończyk z Bordo spina konia, puszcza cugle i pędzi aby ugodzić Eskremisa z Walterry. Kruszy tarczę którą ów miał na szyi, rozdziera pancerz i dosięga piersi, tuż pod gardłem; oburącz chwyciwszy drzewce, wali go trupem z siodła. Poczem mówi doń: „Otoć wam przyszło na zgubę!“

CI

I Oton wali poganina Estrogana w tarczę, po skórze z przodu, tak że rozdziera pole ze złota i stali; rozdarł mu poły pancerza, wbija mu w ciało ostrą włócznię i wali go trupem z rączego konia. Poczem powiada: „Szukajcie ktoby was ocalił!“

CII

I Berenżyr uderza w Astramarysa. Łamie mu tarczę, rozszczepia pancerz, i zatapia mu w ciało kopję; pośród tysiąca Saracenów wali go trupem. Z dwunastu parów oto już dziesięciu zabitych; zostało tylko dwóch żywych: to Szernubel i hrabia Margarys.