Strona:PL Tacyt Kossowicz Agrykola.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znowu nie było na rękę nieprzyjacielowi, jako takiemu, który miał małe tarcze i olbrzymio długie miecze; albowiem niekończate miecze Brytańczyków do walki pojedynkowej z blizka nie były stósowne. A gdy Batawowie zaczęli rąbać naokoło, tłuc krawędziami puklerzów, kiereszować twarze nieprzyjaciół, a powaliwszy tych co stali na równinie, wdzierać się na wzgórza, reszta kohort, spółubiegąjąc się o sławę, rzuciła się z wielkim zapałem do, boju, tych, co najbliżej stali, w pień wycięła, a ponieważ chciała jaknajspieszniej odnieść zwycięztwo, pozostawiła na polu bitwy wielu rannych tylko lub wcale nie tkniętych. Tymczasem szwadrony jazdy naszej, skoro nieprzyjaciele walczący z wozów tył podali, wmieszały się do walki toczącej się pomiędzy wojskami pieszemi. A chociaż przez to bopłoch i zamieszanie wznieciły, przecież ścieśnione szyki nieprzyjacielskie i nierówność miejsca wstrzymały ich zapęd; stanowiska naszego w tej chwili bitwy wcale nie można było zazdrościć, kiedy piechota nasza z trudnością drapiąc się na pagórki przez konie z góry na dół partą była, a często też wozy pędząc na oślep i spłoszone konie bez jeźdźców, rzucając się gdzie je trwoga zaniosła, tratowały ją z boków lub z przodu.
XXXVII. W tem Brytańczycy, którzy dotąd zajmowali szczyt góry, nie biorąc udziału w walce, i na szczupłą stosunkowo garstkę naszych pogardliwie spoglądali, zaczęli zwolna spuszczać się na dół, i zachodzić z tyłu zwyciężających