Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/765

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mój synu — dodał starzec — bądź mężnym jak zawsze, a my wszyscy będziemy mieli odwagę.
— Widzisz więc, kochany panie Dutertre — mówił dalej Paskal — wszakże sam twój zacny ojciec pragnie usłyszeć prawdę.
— Panie — odpowiedział Dutertre głosem bolesnym i wpatrując się w Paskala wilgotnym wzrokiem, w którym zaledwie zdołał powściągnąć łzy, — pozostań dobrym, szlachetnym, jakim byłeś aż dotąd. Władza twoja jest ogromna, wiem o tem; jednem słowem, możesz nas wszystkich pogrążyć w żałobę, wtrącić w okropną przepaść; ale, także jednem słowem możesz nam powrócić spokój i szczęście, które tobie jesteśmy winni. Błagam pana, nie bądź bez litości.
Na widok łez, które mimo wszystkich usiłowań potoczyły się z oczu Karola tak mężnego człowieka, tak wytrwałego, Zofja przeczuła całą wielkość niebezpieczeństwa, i zwracając się do Paskala, rzekła do niego bolesnym głosem:
— Mój Boże! ja nie wiem jakiem nieszczęściem pan nam zagraża, ale lękam się, o! lękam się i również błagam pana...
— Będąc naszym zbawcą — zawołał Dutertre, ocierając oczy, z których jeszcze płynęły łzy — pan nie może zamienić się w naszego kata!
— W waszego kata — odpowiedział Paskal — niechaj mnie Bóg od tego uchowa, moi biedni przyjaciele, nie ja to, lecz wy sami chcecie zostać własnymi katami! To słowo, którego ode mnie oczekujecie, to słowo, które może zapewnić wasze szczęście, wyrzeknij je, kochany Dutertre, a nasza uroczystość będzie tak wesoła, jak być miała, jeśli zaś nie, nie uskarżajcie się przynajmniej na przykry los, jaki was oczekuje, niestety! wszakże to będzie z waszej własnej woli!
— Ależ Karolu, jeżeli to od ciebie zależy — rzekła Zofja w trudnej do opisania trwodze — to słowo, które-