Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

opisali, uczyniliśmy to dlatego, że w naszych oczach mają one swoje znaczenie: ten, chociaż tak mały dar nie został ofiarowany z dumą lub roztargnieniem, dziewica nie poprzestała na samem obojętnem podaniu jałmużny kobiecie, która ją o nią błagała. A potem, czy też zastanowiła kogo ta delikatność, na jaką może niejeden czytelnik nie zważał? Dając swą jałmużnę, panienka zdjęła rękawiczkę, jak gdyby miała uścisnąć rękę jakiej przyjaciółki.
Przypadek zrządził, że pan de Ravil, odprowadziwszy swego rannego przyjaciela do domu, (pan de Mormaud mieszkał w cyrkule świętej Magdaleny); przypadek zrządził, mówię, że pan de Ravil spotkał na trotuarze Pól Elizejskich naszą nieznajomą; uderzony jej pięknością, będącą w szczególnej sprzeczności z jej skormnem ubraniem, zatrzymał się przed nią chwilkę i obejrzał ją pożądliwym wzrokiem; potem kiedy się już oddalił o kilka kroków, wrócił się i poszedł za nią, mówiąc do siebie na widok nut, które niosła w ręku:
— Musi to być jakaś cnotka z konserwatorjum, która się tutaj zabłąkała.
Nieznajoma zwróciła się na ulicę Arkady. Pan de Ravil podwoił kroku, i zbliżywszy się do niej, powiedział bezczelnie.
— Zapewne panna uczysz muzyki? Czy nie chciałabyś pójść ze mną do mego mieszkania i dać mi jedną lekcję. I uścisnął łokieć dziewicy.
Ta, przestraszona, krzyknęła lekko i nagle zwróciła się do napastnika, a chociaż jej lica żywym pokryte były rumieńcem z powodu mocnego wzruszenia, rzuciła jednak na niego wzrokiem tak pogardliwym, że człowiek ten, pomimo swej bezczelności, spuścił oczy, i ukłoniwszy się z szyderskiem poszanowaniem, odpowiedział nieznajomej:
— Proszę mi przebaczyć, mościa księżno, omyliłem się.
Panienka poszła dalej udając pomimo żywej obawy chłód spokojny, zwłaszcza że też i dom, do którego zmierzała, bardzo blisko się już znajdował.