Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/637

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do założenia zamka w ostatnie jego ogniwa, nie mógł tego dość spiesznie wykonać, ponieważ miał wzrok bardzo krótki i w niecierpliwości z gniewu silnie tupał nogami.
Przy usposobeniu, w którem znajdowały się obie sieroty, sposób, w jaki de Ravil pracował nad swoim zamkiem i łańcuszkiem, pobudził do tego stopnia konwulsyjne śmiechy i wesołość dwóch sióstr, że Macreuse i jego towarzysz doprowadzeni do wściekłości, jakgdyby ich kto w obecności stu osób wypoliczkował, zupełnie głowę stracili; owładnięci dzikim szałem, rzucili się na młode panienki i gwałtownie pochwycili je za ręce. Wtedy Marcreuse z twarzą wybladłą, wzrokiem obłąkanym, pieniącemi się usty, i kapeluszem jeszcze bardziej na tył głowy przechylonym, zawołał:
— To was chyba zabić trzeba, ażeby w was obudzić jaką trwogę.
— Ah! nie nasza to wina — rzekła Ernestyna, wybuchając śmiechem na widok tego strasznego, a jednak tak komicznego oblicza — widząc panów, doprawdy, można się na śmierć zaśmiać.
I Herminja również śmiać się zaczęła.
W chwili, kiedy dwaj zbrodniarze uniesieni wściekłością, i gniewem najokropniejszych dopuścić się już mieli gwałtów, zamknięte na zewnątrz drzwi salonu otworzyły się niespodzianie.
Pan de Maillefort w towarzystwie Geralda stanął przed nimi i zawołał głosem pełnym trwogi i niepokoju:
— Uspokójcie się, moje dzieci, jesteśmy tutaj.
Łatwo sobie wyobrazić zdumienie margrabiego i Geralda. Obaj byli bladzi i zmieszani, jak ludzie, którzy przybiegają, ażeby kogoś ocalić z najokropniejszego niebezpieczeństwa, i cóż ujrzeli?
Dwie dziewice, których lica okryte były rumieńcem, których oczy jaśniały nadzwyczajnym blaskiem i których piersi kołysały się jeszcze tchnieniem ostatniego śmiechu, gdy tymczasem Macreuse i de Ravil, przerażeni tą nad-