Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/586

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pan zapewne widzi, mój panie, że mu niejako czynię przymus, stawiając cenę na jego zezwolenie.
— Ale według zasad pana, działając z interesu, popełniłbym...
— Haniebny czyn. Ale cóż to znaczy, aby tylko szczęście Ernestyny przez to zapewnić.
— I mnie, który jestem zdolny spełnić czyn haniebny, mnie pan śmie przedstawić swoim wyborcom! — zawołał baron z triumfującą postawą — pan chcesz to polityczne zaufanie zdradzić, przedstawiając im, jako reprezentanta naszego stronnictwa, człowieka, który...
— Najprzód kochany baronie, moi wyborcy to głupcy; ja bynajmniej nie starałem się o ich głosy. Wyobrażali sobie, że będąc margrabią, muszę być koniecznie fanatycznym zwolennikiem ich zasad, tak jak ich nieboszczyk deputowany. Prosili mnie, ażebym im, w razie odmowy, wskazał kogokolwiek, którego niezawodnie przyjmą... Wskażę im kandydata ich stronnictwa, który będzie ich zastępcą; nie chwalę ja przez to bynajmniej pana, kochany baronie, jeżeli mówię, że pan ma conajmniej tyle wartości, ile ich nieboszczyk deputowany; reszta należy do pana; nie mam potrzeby wspominać panu, że żartowałem w tej chwili mówiąc: iż w naszych zdaniach jesteśmy zgodni; był to tylko środek zwrócenia rozmowy na uczynioną panu propozycję, którą jeszcze raz powtarzam. Teraz pewno mnie pan zapyta, dlaczego, mając pewne środki w ręku, nie przedsiębiorę zaraz kroków, dla odebrania panu opieki nad panną de Beaumesnil?
— Tak, panie, uczynię panu to zapytanie — mówił baron coraz więcej zamyślony.
— Odpowiedź moja będzie bardzo krótka, kochany panie; nie sądzę, ażeby między osobami, którymby powierzono tę opiekę, znalazł się człowiek z sercem i głową, któryby mógł pojąć, że najbogatsza dziedziczka nie Francji, może się połączyć z człowiekiem godnym, lecz