Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/522

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kolwiek mogłabym się z czasem znaleźć okolicznościach.
— Wierzaj mi, Ernestyno, nie widzę pewniejszego szczęścia, nad to, które ciebie oczekuje. Życie twoje będzie słodkie i pomyślne... Kochać, być szlachetnie kochaną, jestże jaki inny los, godniejszy zazdrości?
I pomyślawszy o swojem własnem bolesnem położeniu, biedna księżna nie mogła wstrzymać się od łez.
Panna de Beaumesnil zrozumiała ją i rzekła smutnym głosem:
— Więc to jest prawda, że w szczęściu zawsze jest pewien egoizm. Ah! Herminjo, przebacz, przebacz mi, jakże tyś musiała cierpieć! Każde słowo rozmowy naszej z panem Oliwierem było dotkliwą dla ciebie raną. Słuchałaś nas mówiących o naszej wzajemnej miłości, o nadziejach, o rozkosznej przyszłości, a myślałaś w duszy, że się może musisz wyrzec tych wszystkich słodyczy. Ah! nasza obojętność musiała cię bardzo dotknąć, Herminjo!
— Nie, nie, Ernestyno — rzekła biedna dziewica, osuszając łzy swoje — przeciwnie, bądź przekonana, że twoje zadowolenie było dla mnie szczęściem i pociechą. Wszakże przez cały ranek zapomniałam o moich bolesnych smutkach.
— Dlaczegóż tak mówisz? Herminjo. Pan de Senneterre jest godny ciebie! — zawołała Ernestyna, w roztargnieniu swojem, myśląc o rozmowie, którą zeszłego wieczoru miała z Geraldem — on cię kocha, jak warta jesteś być kochaną... Wiem o tem...
— Ty wiesz o tem, Ernestyno? jakimże sposobem? — Chciałam powiedzieć... że... jestem o tem przekonania, Herminjo — odpowiedziała Ernestyna widocznie zmieszana. Wszystko, coś mi o nim mówiła, dowodzi, żeś nie mogła miłością swoją godniejszego obdarzyć człowieka; przeszkody, jakie stoją w drodze waszemu związkowi, są wielkie, wierzę temu; ale nie są one do niepokonania.
— Są one niezwalczone, Ernestyno, gdyż nie wszystko ci powiedziałam. Moja własna godność wymaga, ażebym nie zaślubiała pana de Senneterre, dopóki jego mtaka nie