Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/511

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

które częstokroć musi wynikać z niepewnej, niewystarczającej pracy; jednak, pomimo całej pracowitości, pomimo największego zaufania we własnych siłach, nie powinna pani zapominać, że jesteś sierotą, zapewne otoczoną przez ludzi samolubnych, surowych, którzy w potrzebie, w chorobie, mogą panią zostawić bez pomocy, albo też okazywać upokarzającą litość, która jest jeszcze boleśniejsza od zupełnego opuszczenia.
— Ah! ma pan słuszność, panie Oliwierze! Surowość, pogarda, opuszczenie! spotkałyby mnie zapewne od otaczających mnie osób, gdybym się jutro znajdowała w niedoli.
— Pani... narażona... na wzgardę... na surowość! — zawołał Oliwier — O, nigdy! — I głębokie wzruszenie malowało się w jego szlachenych i miłych rysach. — Pani — mówił dalej — pani, miałaby być tak traktowaną... nie... nie... to być nie może, tak nigdy nie będzie. Wiem dobrze, że pani może liczyć na tkliwą przyjaźń panny Herminji, lecz pomiędzy uczciwymi ludźmi, jakimi jesteśmy, nie należy się oddawać ułudzie. Panna Herminja może kiedyś potrzebować pani pomocy. A zresztą, dwie podpory zawsze są lepsze jak jedna. Ośmieliłbym się zatem ofiarować pani jednę z tych podpór, jeśliby mi pani chciała zaufać, bo czuję szczere, tkliwe i pełne szacunku przywiązanie do pani.
— Panie — rzekła Ernestyna, spuszczając oczy z gwałtownem drżeniem — nie wiem... czy...
— Widzi pani, gdybym jeszcze był prostym żołnierzem, żołnierz bowiem i podoficer to prawie jedno i toż samo, nie mówiłbym z panią w ten sposób; byłbym usiłował zapomnieć nie wdzięczność moją, ale uczucie, które czyni mi ją dwakroć droższą. Czyby mi się to udało, nie wiem; lecz teraz jestem oficerem, szczęście wielkie to dla mnie, pozwól mi więc pani szczęście to ofiarować tobie.
— Mnie... panie, mnie, los, który tak przewyższa mo-