Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/500

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ki, dopinają szalonych, dumnych zmysłów; a nieszczęśliwa żona, która ich zbogaciła, i którą oszukali, wylewa łzy rozpaczy, albo rzuca się w błędne życie, ażeby się odurzyć przynajmniej w swej niedoli! Zaiste, moi panowie, jestem przynajmniej tak szczęśliwy, że dzisiaj dwa tego rodzaju występki skarciłem, gdyż pan de Macreuse, którego stąd dopiero co wygnałem, też same miał zamiary, co pan de Mormand! Widzicie teraz, jak te dwie szlachetne dusze spotkały się u jednej mety!
— Postąpiono z tobą, jak z głupcem, jakim jesteś rzeczywiście, i dobrze ci tak — rzekł de Ravil do ucha swemu przyjacielowi, który stał jak osłupiały — nie zapomnę ci tego przez całe życie, żeś mnie pozbawił tak pięknego procentu od posagu małej Beaumesnil.
Sprawiedliwe, wzniosłe, i szlachetne myśli, prawie zawsze taką mają powagę, że de Mormand ujrzał się po tych gwałtownych słówkach margrabiego przez wszystkich potępionym. Ani jeden głos nie podniósł się w jego obronie, że zaś na szczęście kontredans skończył się w tej chwili i stąd w galerji, i salonach powstał dosyć znaczny ruch, przeto przyszły minister nie znałazłszy ani jednego słowa w odpowiedzi na tak ciężkie zarzuty garbatego, blady, i drżący zniknął w tłumie przesuwających się gości.
Margrabia udał się następnie do pani de La Rochaigue, która, równie jak Ernestyna, nic jeszcze nie wiedziała o tym ostatnim wypadku.
— Teraz — rzekł pan de Maillefort do baronowej — powinna się pani koniecznie oddalić; dłuższa obecność pani w tem miejscu nie byłaby stosowna. Tak, moje dziecię kochane — dodał margrabia zwracając się do Ernestyny — nieznośna ciekawość, jaką powszechnie obudzasz, zwiększyłaby się jeszcze. Jutro opowiem paniom wszystko! Wierzajcie mi panie, usłuchajcie mej rady! oddalicie się z balu.
— O! panie, z całego serca — odpowiedziała Ernestyna — gdyż czuję się tu jak na torturach.