Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i pomyślała, że moja kochana Laine jest zbyt mądrą, ażeby mi nie miała przyjść z pomocą.
— Bogu wiadomo, jak chętniebym to uczyniła! nie widzę przecież nie...
— Pomyśl tylko pani szczerze. Przechodziłam zawsze głównemi schodami do mojego mieszkania, czy tu niema żadnych innych schodów, prowadzących do moich pokojów?
— Bezwątpienia, jest jeszcze dwoje schodów bocznych; lecz naraziłabyś się pani na niebezpieczeństwo spotkania naszych domowników. Chyba musiałabyś pani — dodała ochmistrzyni po chwili namysłu — chyba musiałabyś pani wybrać chwilę, kiedy cała służba będzie u stołu, to jest około godziny ósmej.
— Wybornie! myśl pani jest doskonała.
— Nie ciesz się pani przedwcześnie.
— Dlaczego?
— Wszakże pani będzie musiała przechodzić obok loży odźwiernego.
— To prawda; musisz zatem obmyślić inny środek.
— Mój Boże, ja myślę i myślę, ale to tak trudno.
— Tak, ale nie jest niepodobnem, o ile mi się zdaje.
— Ah! doprawdy — zawołała ochmistrzyni po chwili milczenia i namysłu — przychodzi mi myśl.
— Cóż takiego, mów pani! Jakaż to myśl?
— Daruj pani, ale nie ręczę jeszcze za nic. Udałoby się to może. Wyjdę tylko na chwilkę, ale natychmiast powrócę.
— Dobrze, idź, czekam niecierpliwie twego powrotu.
Ochmistrzyni oddaliła się, sierota pozostała sama.
— Nie omyliłam się — rzekła z wyrazem niechęci i smutku; — ta kobieta ma duszę nikczemną, jak tyle innych; ale przynajmniej ta jej nikczemność a mianowicie chciwość, jest dla mnie rękojmią jej uległości i milczenia.
W kilka minut potem ochmistrzyni powróciła z twarzą jaśniejącą radością.
— Pani, zwycięstwo przy nas!