Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czona; trzy godziny na tydzień, zaczynając od pojutrza; uczyni to dwanaście franków tygodniowo. Bah! lepiej będzie dziesięć franków, czterdzieści miesięcznie, czyli osiemset soldów, to okrągła liczba.
— Jakiekolwiek będą warunki pana, powtarzam, że je z wdzięcznością przyjmuję.
— Jakże, mój kochany panie — powiedział margrabia do pana Bouffard — czy nie jesteś teraz bardziej zadowolony z siebie, jak pierwej, kiedyś tę zacną i dobrą panienkę nastraszał swojemi groźbami?
— Zapewne, panie margrabio, zapewne! gdyż ta dobra panienka była w końcu pewna... ona zasługiwała... a potem, widzisz pan, tym sposobem pozbędę się tego olbrzyma metra z jego ogromną czarną brodą i piętnastu frankami za godzinę, nie licząc jeszcze, że jego grube ręce zawsze spoczywały na rękach mojej Kornelji, pod pozorem pokazywania jej jak się układa palce do fortepianu.
— Mój kochany panie Bouffard — rzekł margrabia pocichu do właściciela, odprowadzając go nieco na bok — pozwól, ażebym ci udzielił jednej rady.
— Słucham, panie margrabio.
— Co się tyczy nauki sztuki jakiej, nie dawaj pan nigdy młodej panience, lub młodej żonie za nauczyciela mężczyzny, ponieważ często, uczenica ze swoim metrem zmieniają właściwe sobie role.
— Zmieniają swoje role? jakto, panie margrabio?
— Tak jest, uczenica zostaje kochanką, rozumie pan, kochanką nauczyciela.
— Kochanką nauczyciela!... ah! bardzo dobrze! ah! rozumiem teraz... To jest bardzo komiczne, he, he, he! — Atoli pan Bouffard zamyślił się nieco, poczem rzekł poważnie: — ale, przychodzi mi na myśl; aha, ej do licha, gdyby ten Herkules Tonnerriliuskoff; gdyby Kornelja...
— Cnota panny Bouffard musi być wyższą nad wszelką obawę, kochany panie; ale dla większej pewności...
— Ten łotr mi się już nie pokaże w moim domu ze swo-