Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sięgać, z głupowatym uśmiechem, który jego żart wywołał — przysięgam, że mi już zapłacono dług panny! He... he... he...
— Zapłacono panu! — powtórzyła Herminja z największem zdumieniem. — I któż to uczynił, mój panie?
— Do licha! panna wiesz o tem dobrze — rzekł pan Bouffard, śmiejąc się ciągle — panna wiesz o tem dobrze, tylko nie chcesz się wydać!
— Nie rozumiem pana bynajmniej — odpowiedziała Herminja.
— Dajże też panna pokój — rzekł Bouffard, wzruszając ramionami — niby to przystojni bruneci opłacają komorne ładnych blondynek tylko dla zbawienia swej duszy!
— Jakto, panu ktoś zapłacił... za mnie, mój panie? — zawołała Herminja, oblawszy się ze wstydu żywym rumieńcem.
— Zapłacono mi, i to pięknem, doskonałem złotem — odpowiedział pan Bouffard, wyjmując z kieszeni kilka luidorów i brzękając niemi z upodobaniem. — Przypatrz się panna tym żółtym ptaszkom, jakie one ładne, he!
— A to złoto, mój panie — rzekła Herminja ze drżeniem i nie chcąc wierzyć sławom, które słyszała — któż panu dał to złoto?
— Moja panienko, nie udawajże też niewiniątka. Ten co mi zapłacił, jest, na moją uczciwość, bardzo przystojnym chłopcem, wysoki brunet, wysmukły, z małym ciemnym wąsikiem... Z tego rysopisu poznajesz go pewnie panna odrazu.
Margrabia słuchał mowy Bouffarda z coraz większem zdziwieniem i boleścią. Ta młoda dziewczyna, dla której dotąd tak głębokie miał współczucie, została nagle w jego oczach prawie zniesławioną.
Zimno ukłonił się Herminji, i nie powiedziawszy ani