Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zginęłam — dodała, a obawa odjęła jej wszystkie niemal siły.
Wtem dzwonek odezwał się powtórnie, lecz nierównie mocniej jak za pierwszym razem. Herminja otarła oczy, zebrała wszystkie siły i blada, drżąca, poszła otworzyć. Nie omyliła się w swojem przeczuciu, był to pan Bouffard ów znakomity reprezentant zbrojnej siły obywatelskiej złożył już swój mundur gwardyjski i przybył w ubiorze cywilnym, to jest w szaraczkowym paltocie.
— I cóż! — rzekł do dziewicy, zatrzymując się na progu jej drzwi, które mu otworzyła nieśmiałą ręką — cóż: moje pieniądze?
— Łaskawy panie...
— Czy mi panna zapłacisz, czy nie? — zawołał pan Bouffard tak głośno, że go aż dwie inne osoby słyszały.
Jedna z nich znajdowała się jeszcze w bramie. Druga udawała się na pierwsze piętro po schodach, których najniższe stopnie leżały też przy przedpokoju Herminji.
— Po raz ostatni, czy mi panna zapłacisz, czy nie? — powtórzył pan Bouffard jeszcze głośniej.
— Dobry panie, proszę pana! — rzekła Herminja błagalnym głosem — nie mów pan tak głośno. Przysięgam panu, że jeżeli dzisiaj nie mogę zapłacić, to nie z mojej pochodzi to winy.
— Jestem w moim domu, i mówię, jak mi się podoba; tem lepiej, jeżeli mnie kto słyszy; posłuży to za naukę innym lokatorom, którymby równie jak pannie, mogła przyjść chętka niepłacenia komornego.
— Mój panie, zaklinam papa, wejdź pan do pokoju — wołała Herminja okropnie zawstydzona i składając ręce — ja panu wytłumaczę...
— Dobrze! słucham; jakie to będzie tłumaczenie — odpowiedział pan Bouffard, wchodząc za swoją lokatorką do pokoju, którego drzwi zostawił otwarte.
Jeżeli ludzie tak niedelikatni, jak pan Bouffard, znajdują się w podobnem położeniu z młodą i piękną panienką,