Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1850

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziesz żądał, dam ci. Weźmiesz sobie tylu pomocników, ilu tylko zechcesz, bo zdrowie twoje jest dla mnie zbyt kosztowne, aby je narażać na szwank. Od dziś czuję tu — mówiąc to położył tłustą rękę na żołądku — że na przyszłość tylko przy tobie żyć mogę, mój przyjacielu, i...
— A więc — odezwał się kucharz z drwiącym uśmiechem — więc wielebny kanonik dobrze śniadał?
— Czym ja dobrze śniadał, mój przyjacielu? zawdzięczam panu biesiadę całej godziny. Biesiadę, bez innej przerwy prócz tej, którą wywołało przynoszenie potraw. Nawet te przerwy były przyjemne. Oczekiwałem coraz to nowych uciech gastronomicznych z niewypowiedzianym apetytem. Pablo panu powie, że płakałem z radości. To jest moja odpowiedź.
— Pozwoliłem sobie do każdej potrawy przysyłać stosowne wina: bo dobre potrawy bez wina podobne są pięknej kobiecie bez inteligencji. Jak panu smakowały te wina?
— Smakowały! wielki Boże! jaka profanacja! To są wina, którychby nie zapłacono, gdyby się butelkę na butelkę płynnego złota zamieniło. Słuchaj, przyjacielu, skromność twoja jest przesadzona. Gdyby twój talent sławiono aż do hyperboli, jeszczeby się nie powiedziało prawdy.
— Posiadam jeszcze wiele wina z tego gatunku, od dwudziestu pięciu lat pracuję nad urządzeniem jakiej takiej piwnicy.
— Ta jaka taka piwnica musiała pana miljony kosztować.
— Nic mnie nie kosztowała.
— Nic!
— To są podarunki, które mi dawano jako nagrodę za moją skromną pracę.
— Nie dziwię się temu, mój przyjacielu; ale co pan pocznie z tą piwnicą, którejby nawet król panu pozazdrościł. Ach, gdybyś mi ją pan częściowo lub całą sprze-