Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1755

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i wnosząc łzami zalane oczy ku niebu — oby tylko nie pojawiły się niebezpieczniejsze symptomaty.
— Wszakże chirurg upewnił już panią w tej mierze.
— Powiedział mi tylko, że ma nadzieję; ale, niestety nic więcej!
— Pani, zdaje mi się, że chory budzi się — rzekła wieśniaczka, przysłuchując się uważnie.
Rzeczywiście, Onezym poruszył się lekko na posłaniu i wydał głębokie westchnienie.
Zuzanna wejrzała powtórnie za firanki i przekonawszy się, że Onezym nie spał, rzekła do wieśniaczki:
— Zejdź teraz na obiad, moja kochana, ja później zadzwonię na ciebie.
Gdy wieśniaczka wyszła, Zuzanna usiadła na jej miejscu.
Usłyszawszy głos swej ciotki, Onezym zadrżał z radości, a ujrzawszy ją przy sobie rzekł do niej.
— Jesteś, moja ciotko, o, jakże to dobrze.
— Drogie, drogie moje dziecię — odpowiedziała ochmistrzyni ze wzruszeniem, które z trudnością tylko powściągała — słyszałam żeś westchnął czy zawsze jeszcze cierpisz, czy teraz więcej niż poprzednio?
— Nie, zapewniam cię, czuję nawet, że mi jest daleko lepiej.
— Tak tylko mówisz, ażeby mnie uspokoić.
— Patrz, weź moją rękę, widziałaś jak była dawniej rozpalona, zobacz, moja ciotko.
— To prawda, nie jest już tak gorąca. A twoja rana, czy ci zawsze jeszcze dolega?
— Trudno mi trochę oddychać, i nic więcej.
— Nic, mój Boże! Nic, od rany zadanej sztyletem w sam środek piersi?
— Moja ciotko kochana!
— Cóż chcesz?
— A panna Sabina?