Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1734

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ten czytywany bywał i w jego domu. — Do pioruna! czy to jaka nowa niedelikatność z twojej strony?
— Uspokój się pan, kochany kapitanie, jest tam tylko mowa o nieustraszonym korsarzu Kamienne-serce, jego sposobie walczenia, uderzania na nieprzyjaciela i t. d., słowem same szczegóły o marynarzu, ale nic o człowieku prywatnym.
— I to już za wiele — przerwał Cloarek z niecierpliwością, chociaż uspokojony w swej obawie. — W tem wszystkiem uważam postępowanie pana za bardzo niewłaściwe.
— Przynajmniej, mój kochany kapitanie, nie uczyniłem tego w złych chęciach, a zresztą, co się stało, odstać się nie może, jak powiada ten stary Segoffin, i niema grzechu, któregoby przebaczyć nie można, nieprawdaż?
— Mniejsza o to, ale mów pan dalej, albo raczej, jak mi się zdaje, nie potrzebujesz już nic więcej mówić. Przybyłeś tutaj, ażeby mi zaproponować nową wyprawę, nie zrobię tego, to rzecz więc skończona.
— O! wcale nie, kochany kapitanie, rzecz nie jest skończona; poświęć mi pan tylko dwie minuty uwagi. Słuchaj pan. Idzie tu o trzymasztowy okręt Kompanji Indyjskiej, naładowany sztabami srebra i złota i monetą bitą, wartości dwóch miljonów franków. Czy pan rozumie... dwa miljony franków.
— Mało mnie to obchodzi.
— Słuchaj pan. Okręt ten został bardzo uszkodzony w czasie ostatniego wichru; obecnie jest na reperacji w Jersy, i jutro wieczorem z podniesieniem się morza ma puścić się w dalszą drogę, pod eskortą jednej korwety wojennej. Na teraz nic już panu więcej nie powiem.
— I ma pan słuszność. Gdyby nawet ten statek naładowany był dziesięciu miljonami, nie wypłynąłbym dla niego na morze, jakem już panu raz powiedział.
— Powiedziałeś mi pan, to prawda, kochany kapitanie: