Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1726

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wyznać musimy, że komisant Iwona, zwątpiwszy o sobie, ażeby był w stanie dłużej utrzymać podobną rozmowę z dwoistnem znaczeniem, postanowił nareszcie chwycić się kroku heroicznego celem zabezpieczenia tajemnicy swego pana.
Korzystając tedy u milczenia, w którem pogrążyło armatora zdumienie z powodu tej nagłej zmiany postępowania Segoffina, komisant zawołał głosem jeszcze donośniejszym:
— Tak, jesteś bezczelnym zuchwalcem, stary niegodziwcze.
— Segoffinie — wołała drżąca z przerażenia Sabina — na imię boskie zaklinam cię, co ty mówisz?
— Co znowu! — odezwał się nareszcie armator — ty się ośmielasz traktować mnie w taki sposób, w obecności tych dam?
— Odprowadź natychmiast pannę — rzekł pocichu Segoffin do Zuzanny — bo tu nastąpi okropna scena i ona się przestraszy znowu. — Poczem, przysunąwszy się jeszcze kilka kroków do armatora, zmuszając go do cofnięcia się aż nad brzeg rowu. — Stary upudrowany motylu, co wyglądasz jak szczur z mąki, zobaczysz jakiego mi ty dasz nurka w tym rowie...
I uchwycił za kołnierz pana Verduron, który usiłując daremnie wydrzeć się z rąk jego, zawołał:
— Ależ ten nieszczęśliwy oszalał. Widzianoż kiedy podobnego szaleńca! on mnie znieważa!
— Na Boga! odprowadźże pannę! — powtórzył Segoffin, zwracając się do ochmistrzyni.
Ta nie czekała już rady Segoffina, ażeby Sabinę odprowadzić do domu, zwłaszcza że dziewica zbladła okropnie i drżenie opanowało wszystkie jej członki na widok tak gwałtownej sceny; ale panna Cloarek, pomimo swego przestrachu i próśb ochmistrzyni nie chciała się oddalić, uważając za pewien rodzaj podłości zostawienia przyjaciela swego ojca na łup niecnego obejścia się z nim Segof-