Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1705

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziewica z uśmiechem — i jak mi się zdaje, na wszystko znajdę odpowiedź.
— O! niebezpieczny z ciebie zapaśnik, i uznałbym się za zupełnie zwyciężonego, albo raczej przekonanego, gdybyś równie zwycięsko potrafiła odpowiedzieć na ostatni jeszcze zarzut, który zachowałem sobie na sam koniec, jako najsilniejszy.
— Słucham więc tego zarzutu, mój ojcze, i tak samo z nim postąpię jak z innemi.
— Wiesz, że jesteś strasznie groźna, moja córko?
— Tak, tak, żartuj sobie, jednak oczekuję cię z całą odwagą...
— Powiedz mi, jeśli ktoś tak daleko posuwa swoje poświęcenie dla kogoś, musi go już bardzo kochać... nieprawdaż?
— Koniecznie, mój ojcze.
— Również przypuścić trzeba, że ten ktoś także bardzo kocha?
— Ma się rozumieć.
— Że kocha duszą i ciałem, że obecność osoby, która się tak szlachetnie poświęca dla niego, zachwyca go i czaruje, słowem, że widzieć ją i słyszeć, to jedyne dla niego szczęście? gdyż widok pięknego oblicza ukochanej małżonki jest równie miłym jak widok jej cnót i zalet. Lecz w twojem małżeństwie przez sen, to mi się najdziwniejszem wydaje... że...
— Czemu nie kończysz, mój kochany ojcze?
— Słuchaj, ażeby ci lepiej myśl moją oddać, powiem ci jedną okoliczność. Wczoraj wieczorem, stosownie do twego zalecenia, widziałem pana Onezyma, i...
— O! wszakże prawda, że niepodobna nie doznać współczucia na jego widok, i...
— Zgadzam się na to, ale pozwólże mi mówić. Nawiązałem z panem Onezymem rozmowę, ażeby przekonać się trochę o jego rozumie, uczuciach. Otóż...
— O! wszakże prawda, że trudno znaleźć człowieka