Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1701

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

biają, dwoje dawnych sług, albo raczej dwóch starych przyjaciół, i spędzać w ten sposób życie spokojne i błogosławione. Trzeba za to wiecznie dziękować Bogu, moje dzieci“. I oczy twoje, mój ojcze napełniły się łzami. Wtedy Onezym i ja, ściskaliśmy cię, mówiąc, gdyż jedna myśl przyszła nam obojgu: O! tak, Bóg jest dobry dla nas, dzięki Bogu! Tak wszyscy troje spoczęliśmy chwilkę we wzajemnych uściskach, a potem obudziłam się, płacząc jak we śnie.
Cloarek nie mógł utaić łez, któremi to naiwne opowiadanie zrosiło jego powieki, i rzekł do Sabiny:
— W rzeczywistości i we śnie, jesteś i będziesz najlepszą, najprzywiązańszą z córek. Ale, powiedz mi, we śnie twoim jest jedna okoliczność, która mnie zastanawia.
— Co takiego?
— Twoje małżeństwo z Onezymem!
— Doprawdy?
— Tak jest.
— To szczególne, ja uważałam to za rzecz tak naturalną, że nie dziwiłam się temu bynajmniej.
— Przede wszystkiem, moje dziecię, co przyznaję, nie jest jeszcze największą nieprzyzwoitością, pan Onezym jest bez majątku.
— Przecież tyle razy mówiłeś mi, mój kochany ojcze, że te wszystkie podróże, te wszystkie rozłączenia, któremi się tak smuciłam, miały za jedyny cel zapewnienie mi pięknego posagu.
— Bez wątpienia...
— Więc sam widzisz, że we śnie moim pan Onezym nie potrzebował majątku.
— Dobrze, w małżeństwie przez sen... równość majątkowa nie jest potrzebną.
— A w małżeństwach prawdziwych, mój ojcze, to ona jest rzeczą niezbędną?
— Niezbędną... nie, moje dziecię, ale przynajmniej pożądaną. Teraz przejdźmy do innego punktu.