Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1664

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jące — rzekł Segoffin żałosnym głosem było to szkło paląca... gdym więc podniósł nos do góry, słońce działało prostopadle na moje oko, jakgdyby na hubkę... wypaliłem oko... moja droga... oślepłem...
— Czy to być może! — zawołała pani Robertowa zdumiona, nie mogąc prawie uwierzyć temu dziwnemu zjawisku optycznemu — więc tym sposobem utraciłeś oko?
— Co się stało, odstać się nie może, ale powinienem wyznać na usprawiedliwienie optyka, że od czasu jak mam tylko jedno oko, to jedno oko warte jest dwoje dawnych, mam teraz moje piętnastoletnie oczy... i widzę cię tak piękną... jak wtedy, kiedyś miała lat piętnaście, moja droga.
— Na nieszczęście, mój biedny Segoffinie, ja, co mam tylko moje czterdziesto trzy letnie oczy, widzę cię takim, jakim jesteś rzeczywiście, lecz mówiąc otwarcie, żałuję cię szczerze z powodu tego nowego wypadku. Spodziewam się, że to już będzie ostatni, gdyż Pan powiedział pannie Sabinie, że zapewne przestanie już podróżować; a na nieszczęście te wszystkie przypadki spotykają cię zawsze tylko podczas waszych wycieczek, ale koniec końcem, prócz twojego przypadku, jakże odbyliście waszą podróż?
— Bardzo dobrze.
— Czy pan zadowolony jest ze swoich interesów?
— Bardzo zadowolony; sprzedaliśmy wszystko jak najlepiej.
— Czy pan zdrów?
— Jak ryba.
— A jego smutek... kiedy sobie przypomni śmierć naszej biednej pani?
— Ten go nigdy nie odstępuje. Zamyka się wtedy sam jeden na parę godzin, a kiedy wyjdzie, widać że płakał. Potem przechodzi to i powraca znowu od czasu do czasu.
— A charakter jego?