Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Lecz dlaczegóż mu przyszło na myśl tobie powierzać swoje zamiary?
— O! mój Boże, dlatego żem go z pewnym szacunkiem, z pewnemi względami przyjmowała; dlatego, że, równie jak wiele innych osób, zajęłam się nim, nie wiedząc sama z jakiego powodu; tak dalece, że posunął się do śmiałości, powiedzieć mi: że z tytułu współczucia, jakie okazywałam, pochwał, jakiemi go obsypywałam, uważa sobie za obowiązek — powierzyć mi w tajemnicy swoje zamiary względem panny de Beaumesnil, zwłaszcza, (w zuchwalstwie swojem dodał), iż nie wątpi o dobrem świadectwie, jakiego mu przed panną de Beaumesnil udzielę, tudzież, że mojej życzliwości (a nawet zdaje mi się, że w bezczelności swojej powiedział, mojej przyjaźni) porucza staranie okazania się użyteczną, komu? podobnemu jegomościowi! Doprawdy! podobne zuchwalstwo to rzecz niepojęta.
— Między nami mówiąc, kochana matko, jest w tem trochę, a nawet wiele twojej własnej winy, przyznaj tu sama. Chwaliłaś go zawsze, pobłażałaś ciągle temu człowiekowi.
— Chwaliłam — powtórzyła pani de Senneterre otwarcie — alboż wtedy wiedziałam, że on kiedyś okaże się tak bezczelnym i uroi sobie ożenić się z najbogatszą dziedziczką Francji? że jednocześnie z moim synem starać się o nią będzie? Zresztą, ten człowiek z całą swoją zręcznością, jest tylko głupcem; żeby też do mnie udać się w tej mierze! Zdziwi się bardzo tą pomocą, jaką ja mu przyniosę, a potem, taka pretensja litość tylko budzi! Cóż on jest? Lichy żebrak, człowiek pospolity, bez nazwiska, wygląda jak rzeźnik w niedzielnej sukni, który zostanie proszony na obiad do swego proboszcza; to pedant, obłudnik, i nudny nie do zniesienia, pomimo wszystkich swoich udanych cnót; zresztą, on nie może mieć najmniejszej nadziei, gdyż panna de Beaumesnil byłaby najszczęśliwszą jak mi mówiła pani de la Rochaigue