Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wpływ ten tak już jest utwierdzony, od czasu jak mamy poruczoną sobie tę opiekę, — rzekła baronowa — że wiele osób, nader znakomitych swojem półcieniem i urodzeniem, używało tysiącznych środków, i używa ich dotąd w sposób nawet poniżający, ażeby pozyskać moje względy; zatem z takiej liczby klientów możemy odnosić ogromne korzyści.
— Ze mną także działo się toż samo — powiedział baron — osoby których od wielu już lat nie widziałem, a z któremi byłem obojętnie, albo nawet zupełnie źle, używały rozmaitych dróg, ażeby zawiązać ze mną dawne stosunki. Niedawno jeszcze u pani de Mirecourt, obskoczono mnie ze wszystkich stron, w literalnem znaczeniu tego słowa byłem zamknięty, oblężony...
— Nawet ten złośliwy margrabia de Maillefort, którego zawsze nienawidziłam — mówiła baronowa — nawet on usiłował...
— Ma pani słuszność — zawołał baron, przerywając swej żonie — trudno byłoby znaleźć coś złośliwszego, coś niekształtniejszego, coś bezczelniejszego, jak ten przeklęty garbus!
— Widziałem go dwa razy — wtrąciła Helena głosem pobożnym — wszystkie zbrodnie wypisane są na jego czole, ma on prawdziwie szatańską postać.
— Doskonale! — rzekła dalej baronowa — pewnego dnia szatan ten wpadł do mojego domu, jakby z obłoków, przyszedł ze zwykłym swoim spokojem, chociaż od pięciu lub sześciu lat nie postał u mnie ani razu; odtąd zaś był już kilka razy z wizytą poranną.
— Spodziewam się przecież, że jeżeli on pani pochlebia i łasi się, — rzekł baron — to pewnie nie czyni tego na własny rachunek, gdyż gruboby się omylił.
— To niezawodne — odpowiedziała baronowa — przekonaną też jestem, że pan de Maillefort ma tajemną myśl, że sobie ułożył plan jakiś, lecz oznajmiam panu, że ja plan ten wykryję i że mu się nie dam ująć ani podejść.