Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

soło — te pięć sztuk złota paliłyby moje palce, kiedy pani mi powiedziała, żem niedobrze postąpiła, przyjmując te pieniądze.
— Dziękuję ci, Małgorzato, dziękuję, wiem, że jesteś dobrą i zacną kobietą. Ale jeszcze słówko, czy mój syn wie o tem, że była tu pani de Pont-Brillant?
— Nie, pani, gdyż ja nic o tem nie mówiłam, a byłam w domu sama jedna, kiedy powóz przyjechał.
— Małgorzato, jest rzeczą bardzo ważną i potrzebną ażeby mój syn nie dowiedział się o jej wizycie.
— Dobrze, pani... to ja mu nie powiem ani słówka.
— Nakoniec, czy pani de Pont-Brillant przyjedzie tu jeszcze kiedy lub nie, w każdym razie powiesz, że mnie niema w domu.
— Jakto, pani odmawia przyjęcia tak wielkiej damy?
— Moja kochana Małgorzato, ja nie jestem wielką damą i nie pragnę też innego towarzystwa, jak tylko z osób mego stanu. Wiedz tedy o tem raz na zawsze, że nigdy niema mnie w domu, jak tylko pani de Pont-Brillant przyjedzie, i że mój syn o dzisiejszej wizycie wcale wiedzieć nie powinien.
— Rozumiem... może pani zupełnie polegać na mnie.
Marja Bastien daremnie starała się odgadnąć cel tych odwiedzin, i wypadek ten tem więcej ją dziwił, że ciągle miała na myśli nienawiść, jaką jej syn pałał ku margrabiemu de Pont-Brillant.
Nazajutrz rano, Marja wspominała o tej okoliczności David’owi; zwrócił on uwagę na dwie rzeczy, które również zastanowiły panią Bastien, chociaż z innego zapatrywała się na nie stanowiska.
— Zdaje mi się, rzekł David — że żądanie szklanki wody, było tylko pozorem do udzielenia tego datku, który uważaćby można za szaloną rozrzutność, gdyby się w tem nie kryła jakaś myśl, dlatego to pani de Pont-Brillant postanowiła albo sama wypić, albo też skłonić do wypicia tej szklanki wina swą towarzyszkę, ażeby nie upokorzyć