Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wtem uwaga David’a zwrócona została na dźwięczny odgłos rogów myśliwskich, który z początku w odległości, później wszakże coraz bliżej słyszeć się dawał.
W kilka chwil potem aleja, na której znajdowała się już dosyć znaczna liczba ciekawych, napełniła się tłumem ciekawych i niecierpliwych mieszkańców, którzy chcieli podziwiać myśliwski orszak młodego margrabiego i jego uroczysty pochód na cześć św. Huberta.
Powszechne oczekiwanie nie zawiodło się wcale, dźwięczny głos rogów i trąb stawał się coraz wyraźniejszy, świetny orszak jeźdźców nadciągał coraz bliżej.
Na czele jego postępowało czterech strzelców konno, w pełnej liberji izabelowej kroju francuskiego z karmazynowemi kołnierzami i wyłogami i ze srebrnemi galonami na wszystkich szwach.
Po nich szło około stu ogromnych ogarów, najpiękniejszej rasy angielskiej, mających na szyjach na cześć św. Huberta wielkie obroże ubrane żółtemi i karmazynowemi wstążkami, bo taką była liberja służby margrabiego; wstążki te niemało jednak ucierpiały w czasie polowania od cierni i gałęzi, przez które psy nieraz musiały się przedzierać.
Ten uroczysty pochód myśliwski, to mnóstwo pięknych koni i psów, ta bogata liberja, te wspaniale zaprzęgi, te piękne i gustownie ubrane damy, które im towarzyszyły, wszystko to byłoby wszędzie i słusznie podziwiane, ale dla spokojnych mieszkańców miasteczka Pont-Brillant pochód ten był prawdziwem widowiskiem, pewnym rodzajem teatralnej wystawy, w której nie zbywało ani na muzyce, ani na kostjumach, ani na połyskującym przepychu; dlatego też najzapaleńsi wielbiciele, albo raczej najmędrsi mieszczanie (wielu z nich było dostarczycielami rozmaitych artykułów do zamku) wołali z najszczerszem zachwyceniem: Brawo, panie margrabio! i klaskali z uradowaniem w dłonie.
Na nieszczęście, ten pochód triumfalny przerwany zo-