Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dze, tak jakbym ją na rozpustę sprzedała, gdybym była złą kobietą.
— Matko — zawołała Marieta, ściskając chorą — nie mów tak. Nie myśl, że chcemy cię zawstydzić, przynosząc ci te pieniądze, Ludwik uczynił tylko zadość twemu żądaniu.
— Ja wiem, do czego dążysz, moja mała. To było nietylko z obawy, abym nie była zmuszona umrzeć na ulicy, nie chciałam, abyś przez to zamęście jeszcze nieszczęśliwszą była, niż dotąd, dlatego żądałam dożywocia. Ja to tylko powiedziałam, aby coś mówić, ja dobrze wiem, że nie mam prawa do dożywocia. Obawiałam się, żebyś, tak, jak ja, nie popadła jeszcze w większą nędzę, a w starości opuszczona od wszystkich nie umierała na ulicy. Pomimo to niesłusznie żądałam wynagrodzenia. Bo czego ja potrzebuję? Materac w kącie, łyżka strawy a przedewszystkiem, żeby mnie Marieta nie zostawiała samej, bo się już do niej tak przyzwyczaiłam, że bez niej żyćbym nie mogła. Gdybym jej nie miała, zdawałoby mi się, że już jestem w grobie, a potem tylko ona może być tak dobrą i cierpliwą dla takiej chorej, starej kobiety jak ja. Chcę przy Mariecie zostać, to jest moje życzenie, innego nie mam. Płakałam i jeszcze płaczę, bo mnie to złoto bardzo upokorzyło. Jeszcze bardziej powinnam być upokorzoną, kiedy niedawno mi ów zły człowiek dawał pieniądze, abym zaprzedała Marietę. To mnie wtenczas tylko rozgniewało, ale dziś, rzecz zupełnie inna. Płaczę i ty poświadczysz, Marieto, że mi się już od lat dziesięciu to nie przytrafiło.
— Płacz, matko, płacz, takie łzy sprawią ci ulgę.
— Moja dobra pani Lacombe — mówił Ludwik, coraz to więcej wzruszony — proszę mieć zaufanie do przyszłości, Marieta nigdy pani nie opuści; nie będziemy wprawdzie żyli w przepychu, ale zawsze w pewnym dobrobycie. Marieta panią będzie jak matkę kochać, a ja znów będę pani dobrym synem.