Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To panienka będąc jeszcze dzieckiem musiała pracować na chleb?
— W dziewiątym roku, a do roku dziewiątego musiałam dozorować małego braciszka, który umarł na krótko przed śmiercią rodziców.
— Biedne dziecko! historja życia twego podobna do historji wielu twych rówieśniczek, które są w tem samem położeniu, co ty. Ale skąd to pochodzi, że nie szukałaś sposobności nauczyć się czegoś?
— Czas mi na to nie pozwolił, łaskawy panie, mimo, że pracuję dzień i noc, jeszcze zarobek mój nie wystarcza na skromne utrzymanie dla mnie i dla mej chrzestnej matki.
— Prawda, czas oznacza dla stanu robotniczego chleb powszedni. Ale wspomniała panienka o swej matce chrzestnej, czyliż rodzice już umarli?
— Tak jest — odrzekła Marieta smutnie. — Jednakże przepraszam pana — dodała z westchnieniem — że mu zabieram czas, zamiast zaraz opowiedzieć, co sobie życzę, by mi pan napisał.
— Czasu tego doprawdy lepiej użyć nie mogłem, jak rozmawiając z panienką, jestem już stary, mam doświadczenie i jestem przekonany, że panienka jest poczciwą, godną dziewczyną. Ale piszmy już ten list. Czy mi panienka krótko opowie jego treść, czy też sama podyktuje.
— Wolę podyktować.
— Jestem gotów — rzekł poczciwy staruszek, wkładając okulary i patrząc umyślnie na papier, aby klientkę nie wprowadzić w większy ambaras.
Po krótkiem wahaniu rozpoczęła Marieta cichym głosem dyktować następujący list:
„Panie Ludwiku!
Starzec słysząc imię Ludwika, poruszył się ciekawie, a Marieta cokolwiek drżącym głosem powtórzyła:
„Panie Ludwiku!