Strona:PL Sue - Nowele.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzy pudle, — dodał kapitan, śmiejąc się do rozpuku na to wspomnienie.
— Oto, moi państwo — zakończył Tom swe opowiadanie — w ten sposób powróciłem wtedy z Anglii. Ale od owego czasu nie ma tygodnia, bym nie myślał o tym nieszczęsnym Dubreuilu i bardzo często widuję we śnie gdyby ponure widmo jego przeklętą twarz z próżnemi jamami bez oczu, które mnie owej pamiętnej nocy o włos że nie zgubiły.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Trudno mi opisać wrażenie, jakie wywarło na mnie to opowiadanie, odmalować dziką energię ruchów kapitana, brzmienie jego głosu krótkiego i dźwięcznego, który się modulował i wybornie naginał do wymagań tego ożywionego opowiadania. Nic w niem nie opuściłem, ani nie zmieniłem, ale co za różnica! jakie to mi się teraz wydaje mdłe, blade, bezbarwne, gdy wspomnę, że go słyszałem, że nań patrzałem. A co jeszcze potęgowało wrażenie, to owo dziwne połączenie w nim dwóch ludzi, z których jeden wielki, pełen energii i zapału, tryskający życiem, nieustraszony, twardy jak stal, który dwadzieścia razy narażał się na śmierć i morskie przygody, a drugi znów skromny, cichy i łagodny, tak jakby był widzem owej wspaniałej i pełnej grozy epoki w swem życiu i przypominał ją sobie teraz jako dramat wielki